Nagrobek dla dziennikarza Tadeusza Mosza

artykul styl

Projektowanie to sztuka odnajdywania inspiracji w ludziach. Często osoby, z którymi współpracuję, dzielą się ze mną swoimi uczuciami i doświadczeniami, a ja staram się przekuć to w najlepszy możliwy projekt nagrobka dla nich. To szczera wymiana emocji, za którą czuję wdzięczność. W procesie tworzenia, jak również w życiu codziennym, uczę się od moich klientów - uczę się o życiu i o śmierci. Podobnie było w tej współpracy.

Żona zmarłego dziennikarza otworzyła przede mną drzwi do swojego świata i opowiedziała mi historię ich wielkiej miłości. Było to niezwykle romantyczne i inspirujące dla mnie, gdy m. in. dowiedziałam się, że zmarły dziennikarz zostawiał żonie codziennie przed wyjściem do pracy małe, kwadratowe karteczki z narysowanym sercem, a w nim za każdym razem inny napis, oparty na inicjałach tak jak to robiliśmy w dzieciństwie: "E + T = BWM" (Ewa + Tadeusz = Bardzo Wielka Miłość). Jednakże, te skróty nie były tak oczywiste. Oprócz inicjałów zawierały treści (pierwsze litery słów), które oboje mogli interpretować na swój własny sposób. Żona zdecydowała się zachować te karteczki i kiedy przesłała mi ich zdjęcia, poruszyło mnie to bardzo. To było dla mnie niesamowicie wzruszające i ważne doświadczenie. Na jednej z karteczek znalazłam zapis, który tym razem mógłby być jakby dialogiem żony do jej zmarłego męża, opisującym ich miłość. Napis został wiernie przeniesiony techniką głębokiego grawerowania na kamienną ławeczkę. To subtelne przesłanie jest dla tych, którzy je dostrzegą i rozszyfrują.

Dodatkowo, para ta dużo podróżowała, a ich córka zbierała piękne kamienie z tych wyjazdów. Chciałam, aby córka miała swój udział w upamiętnieniu ojca, dlatego postanowiłam subtelnie wkomponować trzy, przez nią wybrane kamienie. To były delikatne akcenty w bardzo minimalistycznym projekcie, które miały szczególne znaczenie.

Ps. Dzięki tej współpracy miałam przyjemność poznać niezwykłą kobietę. Na zawsze zapadną mi w pamięć te ciepłe lemoniady z witaminą C, które Pani Ewa Mosz przynosiła mi podczas naszych spotkań na cmentarzu w chłodne jesienne dni.

Realizacja: Cmentarz Wojskowy na Powązkach w Warszawie